sobota, 29 stycznia 2022

LA PRIMERA EXCURSIÓN


Czas mijał nieubłaganie, zbliżały się święta, toteż na uczelni zaczął się gorący okres egzaminów. Na duchu jedynie podnosił mnie fakt, że zaraz po ostatnim zaliczeniu jadę, a właściwie jedziemy   większą grupą na wycieczkę. Chciałam zacząć realizować obietnicę złożoną mamie. Przed jej śmiercią zrobiłyśmy listę miejsc, które odwiedzimy w Argentynie. Zaczęłam planować wyjazd, który zgrywałby się idealnie ze świętami, do Polski nie wracałam bo zwyczajnie mi się to nie opłacało, a spędzanie ich samemu na mieszkaniu również nie znajdywało się na szczycie moich marzeń.
Mój plan zmienił się o 180 stopni, gdy oburzona Rebeca dowiedziała się, że nie spędzimy przerwy świątecznej razem. Nie zaprosili mnie do siebie, bo jak się ukazało, zaproszenie w ich mniemaniu było niepotrzebne, a i tak byli święcie przekonani, że święta spędzę z nimi. Nie chcieli słyszeć mojej odmowy, ani coraz to głupszych wymówek, aż pewnego wieczoru zmiękłam i przyznałam im się im dlaczego nie mogę spędzić z nimi świąt. Do tamtej pory nikt nie znał powodu mojego przyjazdu na erasmusa do Argentyny, parę osób pytało, ale ja te pytania albo zbywałam albo mijałam się z prawdą. W końcu powiedziałam im o tym, co zaplanowałyśmy z mamą, a czego niestety już nie doczekała. Zgodnie stwierdzili, że sama nigdzie nie pojadę, bo mimo wszystko Argentyna do najbezpieczniejszych miejsc nie należy, więc Rebe zaczęła organizować grupowy wyjazd, z którego miałyśmy wrócić dzień przed świętami i spędzić jej z rodziną dziewczyny. Było mi strasznie miło, że praktycznie obcy dla mnie ludzie martwią się o mnie i traktują jak domownika. Dawno nie czułam się tak dobrze i była to dla mnie miła odmiana, że jest ktoś oprócz babci, komu na mnie zależy. 
Rebeca była w swoim żywiole, wyjazd okazał się być prawie 30 osobową wycieczką, byłam w szoku, że tylu osobom to pasowało. Dziewczyna nie podała im prawdziwego powodu wyjazdu, zapytała się znajomych czy nie chcą z nami jechać, bo ja jeszcze nie byłam dalej niż w stolicy,  a przerwa świąteczna to dobra okazja, żeby zacząć zwiedzać. Wszystkim to pasowało, zaczęli zapraszać swoje ekipy i takim sposobem z trzyosobowego wyjazdu zrobiła się mała wyprawa. 
Pierwszym celem naszej wyprawy była Patagonia. Przez ponad tydzień skrupulatnie szukaliśmy noclegów, robiliśmy listę miejsc do zobaczenia bo jak się okazało, spora liczba osób nigdy tam nie była. Znaleźliśmy lot w przystępnej i tydzień później staliśmy na płycie lotniska. 
    Wszystko układało się niemal idealnie, nie było ani jednej rzeczy, która mogłaby zepsuć mi wyjazd, byłam tak podekscytowana, że nawet nie zauważyłam kiedy na odprawie pojawiła się Valentina, a wraz z nią rozpoczęło się piekło. 



port lotniczy Buenos Aires–Ezeiza, grafika google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

5 MIESIĘCY PÓŹNIEJ

5 miesięcy później Nigdy nie przypuszczałam, że moje życie się tak potoczy. Gdybym komuś opowiedziała o tym co przeszłam w Buenos Aires, z p...